Hejka Kochani!
Dzięki uprzejmości cudownej Dominiki, opowiem Wam dziś trochę o jej włosach, ciutkę o pielęgnacji, a także o przykrych włosowych doświadczeniach. Jeśli jesteście ciekawi, zostańcie z nami!
Wypowiedź Dominiki:
Włosy myję raz na 2 dni. Używam do tego dwóch szamponów – zwykły, którym myję głowę i włosy do połowy, oraz z olejkiem arganowym, którego używam od połowy z dużym naciskiem na końcówki. Po umyciu obowiązkowo odżywka, która wzmacnia włosy i ułatwia rozczesywanie. Kilka lat temu, kiedy długość moich włosów lekko przekraczała ramiona zrobiłam ombre – żałuję tego do tej pory. Włosy bardzo mi się zniszczyły. Kiedy były już wystarczająco długie, po ok. roku obcięłam 10cm. Pół roku później pożegnałam kolejne 6-8cm. Teraz włosy sięgają do końca pleców, ale kolejne 10cm czeka na obcięcie. Ze względu na to, że jestem typowym metalowcem nie mam serca ich ściąć, dlatego próbuję odratować to, co jest. Nie narażam włosów na zbędne zniszczenia, to znaczy nie farbuję ich (od czasu tego feralnego ombre – szkoda włosów, naprawdę), nie używam sztucznej temperatury: nie suszę suszarką, nie prostuję ani nie kręcę. Myję je w letniej wodzie, bo włosy nie lubią gorąca. Przez ich obecną długość i ciężar same z siebie są w miarę proste. Jeśli chodzi o spinanie ich – kiedy jest naprawdę gorąco czeszę je w kitkę, co nie zdaje egzaminu, bo wyślizgują się z gumki. Bardzo lubię warkocze, więc zdarza mi się je w ten sposób uczesać (czesane na mokro wieczorem – rano będą naturalne fale). Na co dzień jednak stawiam na rozpuszczone. Patrząc jak niektóre z moich koleżanek rozczesują włosy, jestem w szoku. Dosłownie szarpią i wydzierają je sobie z głowy. To bardzo szkodliwe. Włosów z czasem zaczyna ubywać – najbardziej widać to na szczotce. Kiedyś sama je w ten sposób katowałam, ale teraz zwracam dużą uwagę na delikatne rozczesywanie. Od końcówek powoli w górę, żeby neutralizować supły i utratę włosów.
Poniżej możecie zobaczyć kosmetyki, których używa Dominika, a także piękne fotografie jej włosów.
Jeśli chcecie obejrzeć więcej zdjęć Dominiki, odwiedźcie Jej profil na Instagramie:
https://i.instagram.com/dominikajankowska_/
Mamy nadzieję, że dzięki takim wypowiedziom, zaczniecie dbać o swoje włosy i zauważycie, ile krzywdy im wyrządzacie.
Pozdrawiam Was, Drodzy Czytelnicy
Oraz Dominikę! :)
piątek, 21 sierpnia 2015
czwartek, 6 sierpnia 2015
Time for Shower
Hejka Kochani!
Upał nie daje żyć polskiemu społeczeństwu, przez co jesteśmy zmuszeni do częstszego mycia się, czy to w wannie, czy pod prysznicem. Dziś chciałabym podzielić się z Wami dwoma moimi ulubionymi produktami do kąpieli. Jeden z nich to perełka, którą odkryłam kilka lat temu, drugiego zaś użyłam dopiero pierwszy raz. Ich zapachy zwalają mnie z nóg. Pierwszy orzeźwia ciało i umysł, pozostawiając słodką woń. Natomiast ten nowoodkryty uspokaja i pielęgnuje po ciężkim, gorącym dniu. W dodatku ich cena jest naprawdę przyjemna, ponieważ tylko 2,99 zł za 250 ml produktu. Mowa tutaj o żelach pod prysznic marki Kamill. Ten, którego używam już przez dłuższy czas, to rabarbar i limetka, ten drugi oliwka. Oba szybko stały się moimi ulubieńcami i dlatego chcę spróbować jeszcze pozostałych zapachów.
Dajcie znać, czy lubicie tą firmę, bo z tego, co wiem, mają jeszcze w ofercie kremy do rąk i balsamy.
Pozdrawiam, Kasia.
Upał nie daje żyć polskiemu społeczeństwu, przez co jesteśmy zmuszeni do częstszego mycia się, czy to w wannie, czy pod prysznicem. Dziś chciałabym podzielić się z Wami dwoma moimi ulubionymi produktami do kąpieli. Jeden z nich to perełka, którą odkryłam kilka lat temu, drugiego zaś użyłam dopiero pierwszy raz. Ich zapachy zwalają mnie z nóg. Pierwszy orzeźwia ciało i umysł, pozostawiając słodką woń. Natomiast ten nowoodkryty uspokaja i pielęgnuje po ciężkim, gorącym dniu. W dodatku ich cena jest naprawdę przyjemna, ponieważ tylko 2,99 zł za 250 ml produktu. Mowa tutaj o żelach pod prysznic marki Kamill. Ten, którego używam już przez dłuższy czas, to rabarbar i limetka, ten drugi oliwka. Oba szybko stały się moimi ulubieńcami i dlatego chcę spróbować jeszcze pozostałych zapachów.
Dajcie znać, czy lubicie tą firmę, bo z tego, co wiem, mają jeszcze w ofercie kremy do rąk i balsamy.
Pozdrawiam, Kasia.
sobota, 1 sierpnia 2015
Coconut, My New Love
Hejka Kochani!
Jakiś czas temu zakupiłam sobie szampon do włosów z kokosem i pszenicą z Oriflame. Pierwotnie przeznaczony jest dla włosów suchych i zniszczonych, ale tak jak kiedyś mówiłam - zawsze wybieram szampony pod kątem zapachów. No i ten jest naprawdę zniewalający! To nie tylko moja opinia. Poszłam do sklepu z wilgotnymi jeszcze włosami, a starsza pani w kolejce za mną zaczepiła mnie, mówiąc że pięknie pachną mi włoski. Także musicie uwierzyć na słowo. Do tej pory używałam szamponów owocowych (najbardziej kocham się w cytrusach!), ale teraz chyba na dłużej zostanę przy aromatycznym kokosie. Jeśli chodzi o stan włosów, to wydaje mi się, że stały się lżejsze, łatwiej się rozczesują po myciu i nie są takie... sztywne(?).
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego produktu, a cena to tylko 11,90 zł.
Dajcie znać, jakich Wy używacie szamponów!
Pozdrawiam, Kasia.
Jakiś czas temu zakupiłam sobie szampon do włosów z kokosem i pszenicą z Oriflame. Pierwotnie przeznaczony jest dla włosów suchych i zniszczonych, ale tak jak kiedyś mówiłam - zawsze wybieram szampony pod kątem zapachów. No i ten jest naprawdę zniewalający! To nie tylko moja opinia. Poszłam do sklepu z wilgotnymi jeszcze włosami, a starsza pani w kolejce za mną zaczepiła mnie, mówiąc że pięknie pachną mi włoski. Także musicie uwierzyć na słowo. Do tej pory używałam szamponów owocowych (najbardziej kocham się w cytrusach!), ale teraz chyba na dłużej zostanę przy aromatycznym kokosie. Jeśli chodzi o stan włosów, to wydaje mi się, że stały się lżejsze, łatwiej się rozczesują po myciu i nie są takie... sztywne(?).
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego produktu, a cena to tylko 11,90 zł.
Dajcie znać, jakich Wy używacie szamponów!
Pozdrawiam, Kasia.
czwartek, 30 lipca 2015
Frozen but Clean
Hejka Kochani!
Ostatnio nie maluję się w ogóle, jest za gorąco, a po drugie chcę trochę odżywić swoją cerę, wyleczyć trądzik, nawilżyć ją i odpocząć od makijażu. Postanowiłam więc, że spróbuję jakiegoś nowego żelu do twarzy, bo dotychczasowy akurat mi się kończył, dlatego wybrałam się na zakupy. W moje ręce wpadł głęboko oczyszczający żel do twarzy marki Clean&Clear. Zrobił na mnie ogromne pierwsze wrażenie. Autentycznie! Byłam mile zaskoczona uczuciem zamrożenia skóry. Gdy z nieba lał się żar, na mojej buzi było chyba z minus 20! A tak poważnie, bardzo fajny produkt. Dobrze oczyszcza, nie uczula mnie, nie powoduje powstawania trądziku, wręcz przeciwnie - walczy z nim. Ma przyjemny zapach i jeszcze przyjemniejszą cenę, bo chyba coś około 16 zł. Wydaje mi się, że kupię kolejne opakowanie po zużyciu tego.
Napiszcie mi, czy Wy używacie, bądź kiedyś używałyście tego żelu i jak Wam się sprawdzał.
Pozdrawiam, Kasia.
Ostatnio nie maluję się w ogóle, jest za gorąco, a po drugie chcę trochę odżywić swoją cerę, wyleczyć trądzik, nawilżyć ją i odpocząć od makijażu. Postanowiłam więc, że spróbuję jakiegoś nowego żelu do twarzy, bo dotychczasowy akurat mi się kończył, dlatego wybrałam się na zakupy. W moje ręce wpadł głęboko oczyszczający żel do twarzy marki Clean&Clear. Zrobił na mnie ogromne pierwsze wrażenie. Autentycznie! Byłam mile zaskoczona uczuciem zamrożenia skóry. Gdy z nieba lał się żar, na mojej buzi było chyba z minus 20! A tak poważnie, bardzo fajny produkt. Dobrze oczyszcza, nie uczula mnie, nie powoduje powstawania trądziku, wręcz przeciwnie - walczy z nim. Ma przyjemny zapach i jeszcze przyjemniejszą cenę, bo chyba coś około 16 zł. Wydaje mi się, że kupię kolejne opakowanie po zużyciu tego.
Napiszcie mi, czy Wy używacie, bądź kiedyś używałyście tego żelu i jak Wam się sprawdzał.
Pozdrawiam, Kasia.
piątek, 17 lipca 2015
No False Metal
Hejka Kochani!
Dziś przychodzę do Was ze wspomnianym przedtem tuszem do rzęs "False Lashes" od Lovely. Zakupiłam go za jakieś grosze, ponieważ pilnie była potrzebna mi mascara tego dnia, a nie miałam za wiele przy sobie. Jednak mocno się zdziwiłam, gdy przekonałam się, że nie jest to słaby produkt. Bardzo fajnie przyciemnia i pogrubia rzęsy. Z wydłużeniem i rozczesaniem jest ciężko, ale w zestawieniu z moją "Lash Princess" od Essence daje idealny efekt. Szczoteczka jest przyjemna, dosyć klasyczna, nie podrażnia powiek. Tusz nie jest wodoodporny, ale i nie kruszy się w ciągu dnia. Czy zdecydowałabym się na niego ponownie? Raczej nie, ale nie żałuję, że go kupiłam. Warto mieć w swym arsenale dużo różnych kosmetyków, przynajmniej dla porównania, czy dla spełniania swoich zachcianek.
Napiszcie mi, czy Wy kiedykolwiek go używałyście i jakie macie zdanie na ten temat.
Pozdrawiam, Kasia.
P.S. Postaram się, aby posty były publikowane regularnie, co piątki.
Dziś przychodzę do Was ze wspomnianym przedtem tuszem do rzęs "False Lashes" od Lovely. Zakupiłam go za jakieś grosze, ponieważ pilnie była potrzebna mi mascara tego dnia, a nie miałam za wiele przy sobie. Jednak mocno się zdziwiłam, gdy przekonałam się, że nie jest to słaby produkt. Bardzo fajnie przyciemnia i pogrubia rzęsy. Z wydłużeniem i rozczesaniem jest ciężko, ale w zestawieniu z moją "Lash Princess" od Essence daje idealny efekt. Szczoteczka jest przyjemna, dosyć klasyczna, nie podrażnia powiek. Tusz nie jest wodoodporny, ale i nie kruszy się w ciągu dnia. Czy zdecydowałabym się na niego ponownie? Raczej nie, ale nie żałuję, że go kupiłam. Warto mieć w swym arsenale dużo różnych kosmetyków, przynajmniej dla porównania, czy dla spełniania swoich zachcianek.
Napiszcie mi, czy Wy kiedykolwiek go używałyście i jakie macie zdanie na ten temat.
Pozdrawiam, Kasia.
P.S. Postaram się, aby posty były publikowane regularnie, co piątki.
czwartek, 16 lipca 2015
Chilling Teal
Hejka Kochani!
Ostatnimi czasy zamówiłam sobie dwa lakiery z Avonu. Dziś opowiem Wam o jednym z nich, a także pokażę świeżo pomalowane pazurki.
Zacznijmy od tego, że lakier ten jest z serii "Nailwear Pro+" w kolorze Chilling Teal, czyli takiej delikatnej perłowej miętki. Bardzo ładnie wygląda, ale niestety dopiero po 3 warstwach, jest dosyć rzadki. Pędzelek ma średnią grubość, aczkolwiek aplikacja jest przyjemna. Ten lakier przypadł mi do gustu i na pewno będę go często używać podczas roku szkolnego.
Teraz pokażę Wam efekt końcowy, a Wy dajcie mi znać, co o nim sądzicie.
Pozdrawiam, Kasia.
Ostatnimi czasy zamówiłam sobie dwa lakiery z Avonu. Dziś opowiem Wam o jednym z nich, a także pokażę świeżo pomalowane pazurki.
Zacznijmy od tego, że lakier ten jest z serii "Nailwear Pro+" w kolorze Chilling Teal, czyli takiej delikatnej perłowej miętki. Bardzo ładnie wygląda, ale niestety dopiero po 3 warstwach, jest dosyć rzadki. Pędzelek ma średnią grubość, aczkolwiek aplikacja jest przyjemna. Ten lakier przypadł mi do gustu i na pewno będę go często używać podczas roku szkolnego.
Teraz pokażę Wam efekt końcowy, a Wy dajcie mi znać, co o nim sądzicie.
Pozdrawiam, Kasia.
sobota, 11 lipca 2015
3D Nail Polish
Hejka Kochani!
Dziś przychodzę do Was ze wspomnianym wcześniej lakierem cukrowym marki "The Garden of Colour". Pierwszy raz spotkałam się z tą firmą i niestety nie mogę powiedzieć Wam, gdzie dostaniecie lakiery z tej serii, ponieważ ten kupiła mi mama i sama już nie pamięta gdzie. W każdym razie ma on numerek 116 i jest w bardzo pięknym, wakacyjnym kolorze. Już po jednej warstwie mamy cudowny efekt, aczkolwiek dwie jest bardzo ciężko zmyć. Produkt zostawia na paznokciach malusieńkie drobinki, przez co jest bardzo wytrzymały i nie zdziera się tak szybko. Maksymalnie do 5 dni wygląda świetnie. Potem niestety brzegi się zmywają, ale ogólnie jest to ciekawy produkt, godny polecenia i na pewno będę go często używać.
Dajcie mi znać, czy lubie cukrowe lakiery, jakich macie ulubieńców w tej kategorii i czy kiedykolwiek miałyście może ten, który ja mam.
Pozdrawiam, Kasia.
Dziś przychodzę do Was ze wspomnianym wcześniej lakierem cukrowym marki "The Garden of Colour". Pierwszy raz spotkałam się z tą firmą i niestety nie mogę powiedzieć Wam, gdzie dostaniecie lakiery z tej serii, ponieważ ten kupiła mi mama i sama już nie pamięta gdzie. W każdym razie ma on numerek 116 i jest w bardzo pięknym, wakacyjnym kolorze. Już po jednej warstwie mamy cudowny efekt, aczkolwiek dwie jest bardzo ciężko zmyć. Produkt zostawia na paznokciach malusieńkie drobinki, przez co jest bardzo wytrzymały i nie zdziera się tak szybko. Maksymalnie do 5 dni wygląda świetnie. Potem niestety brzegi się zmywają, ale ogólnie jest to ciekawy produkt, godny polecenia i na pewno będę go często używać.
Dajcie mi znać, czy lubie cukrowe lakiery, jakich macie ulubieńców w tej kategorii i czy kiedykolwiek miałyście może ten, który ja mam.
Pozdrawiam, Kasia.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)